Dwa dni temu przy wspólnym wirtualnym pieczeniu spotkałam się z Walentym i upichciliśmy takie oto ptysiowe paluchy:) Takie spontaniczne umawianie się na wspólne wypieki jest bardzo dobrym sposobem na zmotywowanie się do zrobienia czegoś, co odkładaliśmy na dalszy plan. Tym sposobem zrobiłam ciasto ptysiowe, i zamiast zrobić ptysie, czy eklerki, które uwielbiam zrobiłam churros:) też pyszne ale...
Churros to nic innego jak ciasto ptysiowe smażone na głębokim tłuszczu.
Pyszne, ale zaraz po usmażeniu, kiedy poleżą dłużej staja się "gumowe" . Można je obsypać cukrem pudrem, albo maczać w płynnej czekoladzie, podobno smakują wówczas najlepiej. Ja podałam oprószone pudrem.
Musze przyznać, że z takich smażonych specjałów wolę nasz chrust, róże karnawałowe no i oponki serowe :)
Przepis podał kolega wiec cytuję, ale w nawiasie są moje zmiany.
Składniki:
- 1 szklanka wody
- 100 g masła
- 2 szklanki mąki
- 1/4 łyżeczki soli
- 2 jajka (dałam 5)
- Tłuszcz do smażenia (olej rzepakowy)
Wodę i masło zagotowujemy, dodajemy mąkę z solą i mieszamy. Zaparzamy ciasto mieszając do całkowitego połączenia się składników. Kiedy z ciasta zacznie robić się gładka kula ciasto jest zaparzone. Trzeba je lekko schłodzić. Przełożyć do miksera, albo do miski i dodawać po jednym jajku mieszając do całkowitego połączenia składników. Jak widzicie ja dodałam więcej jajek, a to za sprawą tego, że kiedy włożyłam ciasto do rękawa cukierniczego nie dałam rady go wyciskać, wiec wyjęłam z powrotem do miski, i dodawałam po jednym jajku, no i w sumie wyszło mi pięć, ale i tak ciężko się wyciskało przez rękaw.
W każdym razie gotowe ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówka gwiazdka i wyciskamy bezposrednio na gorący tłuszcz, tak, aby rękaw nie dotykał oleju ok. 10 cm nad tłuszczem i delikatnie palcem odrywamy od końcówki. Pamiętajcie o tym, że ciasto musi swobodnie pływać. Churros smażymy z dwóch stron na jasnozłoty kolor. Przekładamy na papier do obcieknięcia z tłuszczu, nakładamy na talerz i posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego! :)
mmmm...pyszności!
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńja robiłam w zeszłym roku z przepisu nigelli nieźle się namęczyłam bo coś tam było nie tak, myślałam właśnie że coś poszło źle bo były gumowe... a jednak widzę że to ich "urok" - wole nasze polskie wynalazki jednak :D
OdpowiedzUsuń