Po pobycie w Dolinie Charlotty przyszła kolej na Toruń.
Prawda, że pięknie???
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających mój blog:)
Zapraszam przed telewizory o 22.30 a chcących oglądnąć powtórkę poprzedniego odcinka już o 21.30 na kanale TLC
Pierwszy raz byłam w tym mieście i od razu mnie zauroczyło. Ten wielki most na Wiśle z widokiem na Starówkę, ruiny Krzyżackiego Zamku w oddali... Przyjazd do hotelu sen i zwiedzanie miasta w towarzystwie Ani, Walentyna (Twardy Szparag) i Beaty. Nasz jedyny już mężczyzna zrobił nam niespodziankę, bo podarował nam kwiaty:) Następnego dnia zaś wybraliśmy się na poranne zwiedzanie. Te wszystkie kościoły, stare budowle, krzywa wieża, ruiny zamku... chcę tam wrócić:)
Wieczorem dołączyła do nas Bogusia z która wybrałam się na koncert fontanny multimedialnej zobaczycie ją, ale nie dziś). Pierwsze dźwięki muzyki poważnej spowodowały ciarki na mojej skórze... samo słuchowisko cudowne, fantastyczne!
Wspominając pobyt w Toruniu często zamykam oczy i widzę jak idę tym
mostem, pode mną woda wielka i przerażająca. Myślę, że z całej mojej
przygody z Turniejem Wypieków to miasto zapamiętam szczególnie. To tu
spotkałam osobę, którą znałam praktycznie odkąd założyłam bloga. Dzieli
nas na co dzień ok. 700 km i nigdy wcześniej się nie widziałyśmy, za to
słyszałyśmy prawie codziennie. Zdarzało nam się robić wspólnie zakupy z
telefonem przy uchu... Mowa o Ewie z bloga Moje Twory Przetwory.
Ta
dziewczyna to istna bomba pozytywnej energii. Przejechała 150 km w
jedna stronę, aby móc wypić ze mną kawę, pozmawiać i poznać się
osobiście. Przywiozła ze sobą swojego synka, który jest chyba wierna
kopią mamy, bo jego energia czasem mnie zdumiewała:) Wspólny spacer
pozwolił nam się poznać lepiej, porozmawiać, zrobić wspólnie drobne
zakupy i po prostu pośmiać się:)
To Ewcia "obczaiła" cukiernię w której potem kopiłyśmy prawdziwe toruńskie pierniki, jakie ja pamiętam z dzieciństwa.
Tego
spotkania nie zapomnę nigdy. Żałuje tylko, że pochłonięte rozmową i
zabawa z Domisiem nie zdążyłyśmy zrobić sobie wspólnego zdjęcia. Mam
nadzieje, że jeszcze będzie taka okazja:)
A kiedy Ewa wyjechała zaczęła się moja kolejna przygoda z wypiekami.
To
już czwarty dzień w kuchni Polskiego Turnieju Wypieków. Nie ukrywam, iż
bardzo chciałam być tam jak najdłużej. To gotowanie pod okiem kamery
coraz bardziej zaczynało mi się podobać, nie o wszystkich moich
marzeniach wspomniano w wizytówce o mnie w programie:)
Nie wiem,
czy byłam bardziej czy mniej zestresowana, ale pojechałam tam, aby
walczyć o swoje marzenia i walczyłam. Mam bagaż doświadczeń związanych z
wypiekami, do serca brałam tez wszystkie rady jurorów, które wygłaszali
do nas po każdym z odcinków.
Co przyniesie dzisiejszy wieczór
zobaczycie sami, ja nie mogę, ani też nie chce Wam niczego zdradzać.
Jedno jest pewne. Wrażeń i emocji Wam nie zabraknie:) Ja tym razem będę
oglądać
swój występ bez mężusia, który bardzo mnie w tym
wszystkim wspiera. On pojechał w delegację, a ja zostałam z
dzieciaczkami, ale już tęsknię. Nie lubię tak, podziwiam ludzi (małżeństwa), które muszą żyć w rozłące. Z drugiej strony, kiedy mnie nie było w domu moja rodzina przeżywała to samo, tak więc trzeba to po prostu przeżyć:)
Prawda, że pięknie???
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających mój blog:)
Zapraszam przed telewizory o 22.30 a chcących oglądnąć powtórkę poprzedniego odcinka już o 21.30 na kanale TLC
Joleczka - dopiero czytam... dziękuję, też często wracam, wracamy z Dominikiem do tamtej wyprawy :) Było cudnie Cię poznać osobiście, zobaczyć choć troszkę jak wygląda turniej od zaplecza, pobyć razem i mieć dzięki Tobie super buty ;))) Przesyłam uściski i mam nadzieję do miłego zobaczenia ;) Dziękuję, że Jesteś!!! Uściski!
OdpowiedzUsuńJolu-gratuluję dostania się do finałowej trójki :) Trzymam kciuki :) pozdrawiam serdecznie z Gdyni :) Małgosia
OdpowiedzUsuń